Niewielki, drapieżny ssak z rodziny łasicowatych, nazwany został tchórzem. Nie cieszył się on do niedawna szczególnym uznaniem ludzi, zwłaszcza myśliwi „darzyli” go ognistą wręcz antypatią. Okazuje się jednak, że małe zwierzątko na owo miano w żaden sposób nie zasługuje, a nazwa jaką go ochrzczono jest wyjątkowo krzywdząca i niesprawiedliwa…
Drobne ciało, serce lwa!
"Tchórz jest zwierzę drapieżne, zuchwałe, odważne, rzucające się na silniejszego nawet przeciwnika. Jakim sposobem wobec tego stał się symbolem braku odwagi?" – pytał niemal sto lat temu polski zoolog Jerzy Rostafiński. I o ile przesadził on nieco w dalszym swym opisie charakteru tchórza zwyczajnego, widząc w nim nieustraszoną niemal bestię, to pytanie owo zadał nie bez przyczyny. Faktem jest bowiem, iż jeśli chodzi o siłę charakteru, małe i średnie ssaki z rodziny łasicowatych „ciała drobne mają, lecz serca lwie” – jak pisał o nich rzymski uczony i badacz przyrody, Pliniusz Starszy. Każdy kto widział jak zażarcie i z jak wielką odwagą i zawziętością maleńka łasica broni się przed wielkim dla niej kotem – doskonale wie, o czym mówił zarówno starożytny jak i bardziej współczesny przyrodnik. Tchórz nie jest wyjątkiem w swej rodzinie – tak jak wszystkich jego kuzynów, cechuje go wyjątkowa odwaga i waleczność.
Dlaczego tchórz?
Można spytać zatem, jak to się stało, że faktycznie właśnie z tym drapieżnikiem kojarzono lękliwość i tchórzostwo. W potocznym języku używa się przecież po dziś dzień sformułowań typu: „tchórzem podszyty”, „śmierdzący tchórz”, czy „tchórz nad tchórze”. Ludzie od dawien dawna zwykli byli przypisywać innym istotom swe własne cechy charakteru, co w wielu przypadkach okazuje się bardzo dla zwierząt „krzywdzące” i niesprawiedliwe. Na gęś na przykład mówi się, że jest głupia, na lwa – że odważny. Prawda tymczasem bywa niesłychanie zaskakująca – ot choćby w powyższych przypadkach - podwórkowy ptak nie jest wcale w ciemię bity, lew za to opinię ma drapieżnika bardzo ostrożnego, nie lubiącego ryzyka. Nie inaczej było z tchórzem, choć w jego wypadku powód oskarżenia go o słabość charakteru związany jest z jedną z metod obrony niewielkiego ssaka. Zaatakowany wydziela on bowiem z tak zwanych gruczołów przyodbytowych ciecz o wyjątkowo cuchnącej woni, mająca za zadanie zniechęcić ewentualnego napastnika do walki. Odruch ten odczytywano w przeszłości zupełnie inaczej – jako wyraz braku kontroli nad organizmem w chwili przestrachu. Źródłem nieporozumienia było porównanie tego zjawiska, do faktu, iż wystraszonemu nie na żarty człowiekowi, zdarza się tracić kontrolę nad własną fizjologią. Mówi się na przykład, ze ktoś ma „gacie pełne strachu" albo "zesmrodził się jak tchórz". I tu właśnie nastąpiła pomyłka. Tchórz bowiem używa silnego i nieprzyjemnego zapachu jako skutecznej broni, a jeśli ta zawiedzie, robi użytek z ostrych zębów i pazurów – natomiast „pełne gacie” u człowieka, to niechybna oznaka iż zamarł w tej czy innej osobie nieustraszony duch wojownika.
Z lasu na wieś
Tchórz zwyczajny pierwotnie był gatunkiem typowo leśnym. Występował w kniejach, ostojach, dolinach wokół strumieni i torfowisk, preferując miejsca zaciszne i zacienione. Przemierzał leśne poszycie w poszukiwaniu ulubionych przysmaków – płazów, gadów i gryzoni, wybierając w odróżnieniu od kuny – naziemny tryb życia. W miarę postępujących zmian w jego środowisku – osuszania terenów leśnych, wycinania i degradowania starego drzewostanu, zwierzę to traciło coraz więcej z wcześniejszych połaci swych życiowych rewirów. Koniec końców przed tchórzem pojawił się wybór – zasiedlić obszary rolnicze – lub zginąć. Jak przystało na zwierzę z charakterem – wybrał on walkę o przetrwanie i udał się na podbój wsi. Życie w sąsiedztwie człowieka, ma jednak tyle plusów, co minusów. Drapieżnictwo tego łasicowatego ssaka, a konkretnie polowanie na drób i króliki – przysporzyło tchórzowi zawziętych wrogów wśród ludzi.
A jednak nasz sprzymierzeniec!
Zdaniem przyrodników doniesienia o jego szkodliwości są jednak najczęściej mocno przesadzone. Karą za drapieżnictwo lisów, kun, czy innych ssaków obarcza się właśnie jego, a tchórz tak naprawdę potrafi być naszym prawdziwym sprzymierzeńcem. Owszem zdarza mu się pochwycić królika, czy kurczaka – jeśli ma ku temu okazję, ale zwierzę to jest – o czym wie być może niewielu – prawdziwą maszyną do zabijania gryzoni – myszy, norników i szczurów. Poluje na nie o wiele skuteczniej niż najbardziej łowny kot, a do tego cały czas ma ochotę ma mysie mięso. Jeśli w przydomowej stodole ma swe gniazdo tchórz – możemy być pewni, że żaden szczur, ani nornik nie pojawi się w pobliżu. Te gryzonie które nie padną jego łupem wyniosą się z czasem, bowiem przenikliwy zapach, jaki wydziela ciało tchórza, jest dla nich ostrzeżeniem, że w pobliżu czai się poważne zagrożenie.
Kara za grzechy innych…
Tchórz jest największym, żyjącym w Polsce przedstawicielem rodzaju Mustela. Dorosłe samce osiągają około półtora kilograma wagi, samice są najczęściej dwukrotnie lżejsze. To, co rzuca się od razu w oczy, to wyjątkowo ładne ubarwienie zwierzęcia – na pysku, brwiach i końcówkach uszu, występują u niego białe plamy, co nadaje ssakowi nieco „misiowatego” wyglądu. Tchórz był od zarania dziejów traktowany w sposób bezwzględny – jako szkodnik rabujący kurniki i gołębniki. Myśliwi tępili go z wielką zawziętością. Podobieństwo jego do kuny, nie pomogło wcale w polepszeniu „opinii”. Zwierzę to było niemal zawsze „wyjętym spod prawa rozbójnikiem i złodziejem”. Jak już powiedzieliśmy zła fama jest tu w dużej mierze przesadzona, bowiem to za działalność także innych drapieżników, przyszło tchórzom płacić surową cenę. Ostatnie badania naukowe potwierdziły jednak, że w jadłospisie ich dominują gryzonie i płazy. Bywa, że ropuchy i myszy stanowią 90 procent jego diety. Tchórz nie wspina się tak sprawnie jak kot, czy kuna – nie potrafi biegać po drzewach. Napady na gołębie są więc z całą pewnością nie jego sprawką. Szkoda jednak, iż o tym że wybawia nas on od plagi gryzoni – uchodzi zazwyczaj naszej uwadze…
Wilkowi w pysk!
Niezwykła waleczność tchórza potrafi dać się we znaki, każdemu kto zbyt pochopnie go zaatakuje. Bywa że głodny zdziczały pies, wilk, lub ryś zapoluje na niewielkiego ssaka. I o ile tchórz nie jest niezwyciężony i walki owe nieraz przypłaca życiem, to często udaje mu się wybrnąć z nich „obronną łapą”, pomimo przytłaczającej przewagi takich agresorów. Jeśli uda mu się celnie wymierzyć strumień swej cuchnącej wydzieliny w wilczy pysk, taka obrona kończy się najczęściej sukcesem. Mało który ssak odporny jest na drażniący zapach „biologicznej” broni małego tchórza. Samica, która troskliwie opiekuje się potomstwem, potrafi co więcej w obronie swych „tchórzątek” skoczyć na zdziczałego psa, lub lisa i dotkliwie go pokąsać.
Tchórz zatem z tchórzostwem niewiele ma wspólnego!
Drobne ciało, serce lwa!
"Tchórz jest zwierzę drapieżne, zuchwałe, odważne, rzucające się na silniejszego nawet przeciwnika. Jakim sposobem wobec tego stał się symbolem braku odwagi?" – pytał niemal sto lat temu polski zoolog Jerzy Rostafiński. I o ile przesadził on nieco w dalszym swym opisie charakteru tchórza zwyczajnego, widząc w nim nieustraszoną niemal bestię, to pytanie owo zadał nie bez przyczyny. Faktem jest bowiem, iż jeśli chodzi o siłę charakteru, małe i średnie ssaki z rodziny łasicowatych „ciała drobne mają, lecz serca lwie” – jak pisał o nich rzymski uczony i badacz przyrody, Pliniusz Starszy. Każdy kto widział jak zażarcie i z jak wielką odwagą i zawziętością maleńka łasica broni się przed wielkim dla niej kotem – doskonale wie, o czym mówił zarówno starożytny jak i bardziej współczesny przyrodnik. Tchórz nie jest wyjątkiem w swej rodzinie – tak jak wszystkich jego kuzynów, cechuje go wyjątkowa odwaga i waleczność.
Dlaczego tchórz?
Można spytać zatem, jak to się stało, że faktycznie właśnie z tym drapieżnikiem kojarzono lękliwość i tchórzostwo. W potocznym języku używa się przecież po dziś dzień sformułowań typu: „tchórzem podszyty”, „śmierdzący tchórz”, czy „tchórz nad tchórze”. Ludzie od dawien dawna zwykli byli przypisywać innym istotom swe własne cechy charakteru, co w wielu przypadkach okazuje się bardzo dla zwierząt „krzywdzące” i niesprawiedliwe. Na gęś na przykład mówi się, że jest głupia, na lwa – że odważny. Prawda tymczasem bywa niesłychanie zaskakująca – ot choćby w powyższych przypadkach - podwórkowy ptak nie jest wcale w ciemię bity, lew za to opinię ma drapieżnika bardzo ostrożnego, nie lubiącego ryzyka. Nie inaczej było z tchórzem, choć w jego wypadku powód oskarżenia go o słabość charakteru związany jest z jedną z metod obrony niewielkiego ssaka. Zaatakowany wydziela on bowiem z tak zwanych gruczołów przyodbytowych ciecz o wyjątkowo cuchnącej woni, mająca za zadanie zniechęcić ewentualnego napastnika do walki. Odruch ten odczytywano w przeszłości zupełnie inaczej – jako wyraz braku kontroli nad organizmem w chwili przestrachu. Źródłem nieporozumienia było porównanie tego zjawiska, do faktu, iż wystraszonemu nie na żarty człowiekowi, zdarza się tracić kontrolę nad własną fizjologią. Mówi się na przykład, ze ktoś ma „gacie pełne strachu" albo "zesmrodził się jak tchórz". I tu właśnie nastąpiła pomyłka. Tchórz bowiem używa silnego i nieprzyjemnego zapachu jako skutecznej broni, a jeśli ta zawiedzie, robi użytek z ostrych zębów i pazurów – natomiast „pełne gacie” u człowieka, to niechybna oznaka iż zamarł w tej czy innej osobie nieustraszony duch wojownika.
Z lasu na wieś
Tchórz zwyczajny pierwotnie był gatunkiem typowo leśnym. Występował w kniejach, ostojach, dolinach wokół strumieni i torfowisk, preferując miejsca zaciszne i zacienione. Przemierzał leśne poszycie w poszukiwaniu ulubionych przysmaków – płazów, gadów i gryzoni, wybierając w odróżnieniu od kuny – naziemny tryb życia. W miarę postępujących zmian w jego środowisku – osuszania terenów leśnych, wycinania i degradowania starego drzewostanu, zwierzę to traciło coraz więcej z wcześniejszych połaci swych życiowych rewirów. Koniec końców przed tchórzem pojawił się wybór – zasiedlić obszary rolnicze – lub zginąć. Jak przystało na zwierzę z charakterem – wybrał on walkę o przetrwanie i udał się na podbój wsi. Życie w sąsiedztwie człowieka, ma jednak tyle plusów, co minusów. Drapieżnictwo tego łasicowatego ssaka, a konkretnie polowanie na drób i króliki – przysporzyło tchórzowi zawziętych wrogów wśród ludzi.
A jednak nasz sprzymierzeniec!
Zdaniem przyrodników doniesienia o jego szkodliwości są jednak najczęściej mocno przesadzone. Karą za drapieżnictwo lisów, kun, czy innych ssaków obarcza się właśnie jego, a tchórz tak naprawdę potrafi być naszym prawdziwym sprzymierzeńcem. Owszem zdarza mu się pochwycić królika, czy kurczaka – jeśli ma ku temu okazję, ale zwierzę to jest – o czym wie być może niewielu – prawdziwą maszyną do zabijania gryzoni – myszy, norników i szczurów. Poluje na nie o wiele skuteczniej niż najbardziej łowny kot, a do tego cały czas ma ochotę ma mysie mięso. Jeśli w przydomowej stodole ma swe gniazdo tchórz – możemy być pewni, że żaden szczur, ani nornik nie pojawi się w pobliżu. Te gryzonie które nie padną jego łupem wyniosą się z czasem, bowiem przenikliwy zapach, jaki wydziela ciało tchórza, jest dla nich ostrzeżeniem, że w pobliżu czai się poważne zagrożenie.
Kara za grzechy innych…
Tchórz jest największym, żyjącym w Polsce przedstawicielem rodzaju Mustela. Dorosłe samce osiągają około półtora kilograma wagi, samice są najczęściej dwukrotnie lżejsze. To, co rzuca się od razu w oczy, to wyjątkowo ładne ubarwienie zwierzęcia – na pysku, brwiach i końcówkach uszu, występują u niego białe plamy, co nadaje ssakowi nieco „misiowatego” wyglądu. Tchórz był od zarania dziejów traktowany w sposób bezwzględny – jako szkodnik rabujący kurniki i gołębniki. Myśliwi tępili go z wielką zawziętością. Podobieństwo jego do kuny, nie pomogło wcale w polepszeniu „opinii”. Zwierzę to było niemal zawsze „wyjętym spod prawa rozbójnikiem i złodziejem”. Jak już powiedzieliśmy zła fama jest tu w dużej mierze przesadzona, bowiem to za działalność także innych drapieżników, przyszło tchórzom płacić surową cenę. Ostatnie badania naukowe potwierdziły jednak, że w jadłospisie ich dominują gryzonie i płazy. Bywa, że ropuchy i myszy stanowią 90 procent jego diety. Tchórz nie wspina się tak sprawnie jak kot, czy kuna – nie potrafi biegać po drzewach. Napady na gołębie są więc z całą pewnością nie jego sprawką. Szkoda jednak, iż o tym że wybawia nas on od plagi gryzoni – uchodzi zazwyczaj naszej uwadze…
Wilkowi w pysk!
Niezwykła waleczność tchórza potrafi dać się we znaki, każdemu kto zbyt pochopnie go zaatakuje. Bywa że głodny zdziczały pies, wilk, lub ryś zapoluje na niewielkiego ssaka. I o ile tchórz nie jest niezwyciężony i walki owe nieraz przypłaca życiem, to często udaje mu się wybrnąć z nich „obronną łapą”, pomimo przytłaczającej przewagi takich agresorów. Jeśli uda mu się celnie wymierzyć strumień swej cuchnącej wydzieliny w wilczy pysk, taka obrona kończy się najczęściej sukcesem. Mało który ssak odporny jest na drażniący zapach „biologicznej” broni małego tchórza. Samica, która troskliwie opiekuje się potomstwem, potrafi co więcej w obronie swych „tchórzątek” skoczyć na zdziczałego psa, lub lisa i dotkliwie go pokąsać.
Tchórz zatem z tchórzostwem niewiele ma wspólnego!
AG