Pierwsze stwierdzenie syberyjskiej muchówki w województwie lubuskim

Pod koniec maja, podczas prowadzenia monitoringu ptaków w Parku, została stwierdzona Lipoptena fortisetosa – nowa muchówka dla województwa lubuskiego, która od pewnego czasu zaborczo zasiedla Europę.

W Polsce, od co najmniej zlodowacenia występuje jej większa „kuzynka” Lipoptena cervi, inaczej zwana strzyżak jelenica. Oprócz wielkości ciała obydwa gatunki nieznacznie różnią się od siebie ekologią, a w miejscach występowania dla zwierząt i człowieka są uciążliwe i nieprzyjemne. Muchówki te maja bardzo ciekawą biologię np. po znalezieniu odpowiedniego żywiciela odłamują sobie skrzydełka, a w przypadku mrozu ich poczwarki wytwarzają substancje, które zabezpieczają je przed zamarznięciem.

Lipoptena cervi zasiedla obszar o klimacie umiarkowanym w Europie, Syberii i północnych Chinach. Została też introdukowana (sprowadzona) do krajów Ameryki Północnej. Natomiast Lipoptena fortisetosa jest znacznie mniej znana i prawdopodobnie dopiero rozprzestrzenia się na terenie Polski. Jej pierwotny obszar występowania obejmuje kraje Dalekiego Wschodu i częściowo Syberię, dlatego potocznie nazywana jest „strzyżakiem syberyjskim”. Drogi dostania się tego gatunku do Europy nie są znane ale przypuszczalnie powiększenie zasięgu występowania, odbyło się poprzez naturalną ekspansję ze wschodu. W Polsce Lipoptena fortisetosa była na razie znana ze stanowisk w północno-wschodniej Polsce (Mazury) i w południowej części kraju (Małopolska). Gatunek ten obserwowany jest od końca maja do końca listopada. Natomiast Lipoptena cervi zasiedla całe terytorium Polski i jest aktywna znacznie krócej, bo od sierpnia do pierwszych mrozów.

Najczęściej muchówki te możemy spotkać w miejscach przebywania ich żywicieli, czyli w miejscach gdzie żerują, odpoczywają i mają stałe trasy codziennych wędrówek jeleniowate.

Strzyżaki to muchówki bardzo dobrze przystosowane do pasożytniczego trybu życia. Ich ciało jest pokryte twardym, skórzastym, chitynowym oskórkiem, jest też mocno spłaszczone grzbietobrzusznie. Na zakończeniach stóp posiadają pazurki. W przeciwieństwie do innych pasożytów zewnętrznych, posiadają skrzydła. Gdy już znajdą się na odpowiednim gatunku ssaka-żywiciela odłamują skrzydła, które mogą utrudniać im przemieszczanie się w sierści ofiary. Strzyżaki posiadają aparat gębowy typu kłująco-ssącego, którym pobierają krew. W Polsce typowymi żywicielami Lipopteny sp. są zwierzęta leśne takiej jak: sarny, jelenie, łosie, czasem dziki. Zdarzają się jednak przypadki żerowania strzyżaków na psach, borsukach czy krowach. W odnajdywaniu żywiciela strzyżaki wykorzystują wzrok i umiejętność wyczuwania zmiany stężenia dwutlenku węgla w powietrzu. By się rozmnażać potrzebują napić się krwi żywiciela. Do kopulacji owadów dochodzi na ciele żywiciela. Po zapłodnieniu w ciele samicy wykluwa się i rozwija larwa. Larwy wypadają z odwłoka samicy na kilka godzin przed przemianą w poczwarkę tzw. bobówkę, która spada na ziemię. W glebie wydostaje się z niej imago, czyli dorosły uskrzydlony owad. W przypadku niekorzystnych warunków atmosferycznych (niskie temperatury) w poczwarkach mogą gromadzić się specjalne substancje, które chronią przed szybkim zamarzaniem (krioprotekory) i jednocześnie przed śmiercią owada. Poczwarki zimują w ściółce leśnej w miejscu w którym spadły z żywiciela.        

Strzyżaki atakują ludzi często ale raczej przez pomyłkę. Muchówki mogą wchodzić pod ubranie, wplątywać się we włosy jak również wchodzić do otworów usznych człowieka. Niestety nie ma na nie skutecznych środków zabezpieczających. Najprawdopodobniej jedyny sposób, który minimalizuje lecz nie wyklucza ataku strzyżaków, to ubrać się na biało. Ukąszenia strzyżaków są różnie opisywane: jako bezbolesne lub bardzo bolesne. U niektórych ludzi po ukąszeniu może wystąpić reakcja alergiczna i miejscowy obrzęk lub nawet może dojść do wystąpienia wstrząsu anafilaktycznego. Ukąszenia tych owadów mogą nieść ze sobą także inne konsekwencje. Muchówki są coraz częściej podejrzewane o przenoszenie groźnych chorób takich jak np. anaplasmoza.

tekst Marcin Matysek, specjalista ds. ochrony przyrody


design by LEMONPIXEL.pl